*Polecam przeczytać notke*
Błąkałam się po parku już pare ładnych godzin. Nie mogę uwierzyć on znowu mnie zranił. Obiecał. Obiecał do cholery jasnej!
Były momenty w których po prostu dławiłam się łzami. Nie umiałam przestać płakać. Nie kontrolowałam tego. Łzy same wypływały, a ja naprawde nie miałam na to wpływu. Mimo iż zrobiłam delikatny makijaż, mogę stwierdzić, że wyglądam jak jakiś wyrzutek. I tak się czuję.
Byliśmy ze sobą tak krótko. Od momentu w którym znów pojawił się w moim życiu, wszystko niby zaczęło być takie kolorowe, ale nie sądziłam, że on złamie obietnice i zrobi to ponownie. Widok jego, opierającego się o biurko i całującego się z tą dziewczyną, doprowadził mnie do pewnego rodzaju depresji. Czy jestem aż tak okropna? Może nie byłam dla niego zbyt wystarczalna? Dlaczego on mi to zrobił? Kolejny raz. Od teraz będę pamiętać, że gdy ludzie coś obiecują, nie dotrzymują obietnic. A szczególnie faceci. To nic nie warte dupki, które szukają tylko zabawy, przygody na jeden raz.
Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Nigdy bym nie pomyślała, że wpadne na coś takiego. A jednak. Jest tylko jeden sposób, aby spróbować choć na chwilę zapomnieć. Alkohol.
~*~
Właśnie kieruje się w stronę baru. Usiadłam na jednym z krzeseł i poczekałam aż barman skończy robić drinka osobie obok mnie.
- Co podać? - spytał.
- Chyba nie ma nic lepszego na zatapianie smutków niż whisky, więc właśnie o to proszę - mruknęłam.
- Wow, już dawno nie widziałem, żeby dziewczyna zatapiała smutki w alkoholu, niech zgadne, chłopak? - kolejne pytanie.
- Niestety - westchnęłam.
- Jack jestem - podał mi szklanke z napojem.
- Violetta - odparłam.
- A więc Violetto, może chcesz się wygadać? - wygadać? Nie ma nic lepszego, jak opowiadać o swoich problemach życiowych przypadkowemu człowiekowi. Hmm... W sumie, to co mi szkodzi? Czasem lepiej jest wygadać się komuś obcemu, niż osobie, która zna Cię na wylot.
- No dobra... A więc... - zaczęłam opowiadać chłopakowi, o praktycznie całym swoim życiu, popijając przy tym alkohol, przez który naprawde się rozluźniłam - ...i jakieś pare godzin temu widziałam go, jak całował się w naszym gabinecie z jakąś laską, co o tym myślisz? - zapytałam bruneta, któru uważnie mnie słuchał, a przynajmniej tak mi się wydawało, nie przerywając przy tym swojje pracy.
- Wkopałaś się mała - skwitował.
- Ej! To, że jestem niska nie oznacza, że masz mnie tak nazywać - burknęłam, na co on parsknął śmiechem.
- W każdym razie, swierdzam, że twój chyba chłopak, to totalny dupek - rzekł - przystojny chociaż? - spytał, a ja spojrzałam na niego jak na idiote.
- Ach, nie powiedziałem Ci, jestem gejem - zaśmiał się, a ja nadal byłam w ogromnym szoku.
- Dobra, akurat tego to się po tobie nie spodziewałam - powiedziałam i oboje wybuchliśmy gromkim śmiechem. Chyba alkohol już zadziałał, bo czułam się jakbym była jednorożcem, zjeżdżającym właśnie po tęczy, który chce zdobyć garniec złota, w którym tak naprawde nie ma złota, tylko są tam pieniążki z czekolady w złotym papierku (od.aut. pozdrawiam grupe PPT XD)
- Wracając do tematu, myśle, że powinnaś z nim wyjaśnić ten incydent z dzisiaj, zanim podejmiesz jakąkolwiek pochopnął decyzje, której możesz potem żałować - on jest jednak mądry.
- A jednak coś siedzi w tej twojej łepetynie - zachichotałam upijając kolejne łyki trunki z kieliszka. Chyba po piątym, przestałam już liczyć.
- Dawaj kolejny - stuknęłam naczynie o blat,mało co się przy tym nie wywalając do tyłu, a Jack spojrzał na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Tobie już chyba wystarczy - usłyszawszy głos za moimi plecami, automatycznie się odwróciłam. A któż tam stał? Pan zdrajca oczywiście, bo kto inny?
- To ja decyduje o tym, czy mi wystarczy czy nie - syknęłam - do zobaczenia Jack, napewno jeszcze kiedyś się spotkamy, ale teraz muszę już iść - rzuciłam w strone mojego nowo-poznanego kolegi i chwiejącym się krokiem ruszyłam w kierunku wyjścia z klubu.
- Pomogę ci - stwierdził łapiąc mnie w pasie, a ja się wyrwałam.
- Jeszcze czego, dupku - burknęłam.
- To nie było tak... - westchnął.
- Nie obchodzi mnie to, daj mi spokój.
- O nie, akurat teraz, nie zamierzam cię zostawiać, w żadnym wypadku - powiedział jakby do siebie. Przerzucił mnie sobie przez ramie i niósł w kierunku taksówki, która stała nie daleko klubu. Oczywiście nie odbyło się bez mojego szarpania i wyrywania się z rąk chłopaka, ale on udawał, że go to nie rusza i szedł dalej. Wsadził mnie siłą do żółtego pojazdu i rozkazał kierowcy jechać do budynku, w którym oboje mieszkamy.
- Nienawidze cię - szepnęłam w jego strone z nienawiścią w oczach.
- To śmieszne, bo akurat ja cię kocham - rzucił, na co ja parsknęłam śmiechem.
- Jesteś jednocześnie taki słodki i żałosny - zachichotałam - gdybyś mnie kochał, nie zdradził byś mnie z jakąś dziwką - teraz to już płakałam ze śmiechu. Sam kierowca zaczął się śmiać, ale Leonowi chyba nie było zbytnio do śmiechu.
- To nie jest tak jak myślisz Violetta - warknął cicho.
- Myśle tak, jak myśle - zaświergotałam, a on tylko westchnął. Reszte drogi przebyliśmy w ciszy.
Gdy byliśmy już pod naszym budynkiem mieszkalnym, Leon ponownie przerzucił mnie sobie przez bark i zaniósł do apartamentu. Nie wiem, skąd on miał moje klucze, ale magicznym sposobem, znalazłam się w mojej sypialni.
- Kocham Cię Vilu, bezwzględu na to, za jakiego dupka mnie teraz masz, zawsze przy tobie będę - szepnął mi do ucha, gdy na już leżałam przykryta kołdrą.
- Chyba najśmieszniejsze jest w tym wszystkim to, że nienawidze cię cholernie mocno, a jednocześnie nie mogę cię wyrzucić z serca, Leon - zamknęłam oczy i zasnęłam.
- Tobie już chyba wystarczy - usłyszawszy głos za moimi plecami, automatycznie się odwróciłam. A któż tam stał? Pan zdrajca oczywiście, bo kto inny?
- To ja decyduje o tym, czy mi wystarczy czy nie - syknęłam - do zobaczenia Jack, napewno jeszcze kiedyś się spotkamy, ale teraz muszę już iść - rzuciłam w strone mojego nowo-poznanego kolegi i chwiejącym się krokiem ruszyłam w kierunku wyjścia z klubu.
- Pomogę ci - stwierdził łapiąc mnie w pasie, a ja się wyrwałam.
- Jeszcze czego, dupku - burknęłam.
- To nie było tak... - westchnął.
- Nie obchodzi mnie to, daj mi spokój.
- O nie, akurat teraz, nie zamierzam cię zostawiać, w żadnym wypadku - powiedział jakby do siebie. Przerzucił mnie sobie przez ramie i niósł w kierunku taksówki, która stała nie daleko klubu. Oczywiście nie odbyło się bez mojego szarpania i wyrywania się z rąk chłopaka, ale on udawał, że go to nie rusza i szedł dalej. Wsadził mnie siłą do żółtego pojazdu i rozkazał kierowcy jechać do budynku, w którym oboje mieszkamy.
- Nienawidze cię - szepnęłam w jego strone z nienawiścią w oczach.
- To śmieszne, bo akurat ja cię kocham - rzucił, na co ja parsknęłam śmiechem.
- Jesteś jednocześnie taki słodki i żałosny - zachichotałam - gdybyś mnie kochał, nie zdradził byś mnie z jakąś dziwką - teraz to już płakałam ze śmiechu. Sam kierowca zaczął się śmiać, ale Leonowi chyba nie było zbytnio do śmiechu.
- To nie jest tak jak myślisz Violetta - warknął cicho.
- Myśle tak, jak myśle - zaświergotałam, a on tylko westchnął. Reszte drogi przebyliśmy w ciszy.
Gdy byliśmy już pod naszym budynkiem mieszkalnym, Leon ponownie przerzucił mnie sobie przez bark i zaniósł do apartamentu. Nie wiem, skąd on miał moje klucze, ale magicznym sposobem, znalazłam się w mojej sypialni.
- Kocham Cię Vilu, bezwzględu na to, za jakiego dupka mnie teraz masz, zawsze przy tobie będę - szepnął mi do ucha, gdy na już leżałam przykryta kołdrą.
- Chyba najśmieszniejsze jest w tym wszystkim to, że nienawidze cię cholernie mocno, a jednocześnie nie mogę cię wyrzucić z serca, Leon - zamknęłam oczy i zasnęłam.
~*~
Eeeee, chyba mi się podoba ten rozdział. Tak troszke. Wena chyba wróciła z dalekiej podróży.
Ogółem, to zastanawiam się, nad zawieszeniem bloga... Pewnie teraz myślicie "czy ona jest nienormalna, organizuje konkurs, a zawiesza bloga?!", "ona chyba zgłupiała, przecież ma wene, więc o co chodzi?". Problem w tym, że liczba komentarzy znacznie maleje, a przez to, brakuje mi motywacji do pisania. Kiedyś komentarze dobijały mi do 11 pod jednym postem, bez zajmowania miejsc. A teraz? Nawet osoby, którym zajmuje miejsca nie wracają. Jest mi z tego powodu naprawdę przykro. Im mniej komentarzy, tym rzadziej będą pojawiać się rozdziały.
To tam besoski czy coś. Pamiętajcie, że naprawde jestem wam za wszystko mega wdzięczna i bardzo was kocham.
Lil ly
Rosee♥
OdpowiedzUsuńDobra po pierwsz przepraszam na błędy i wulgaryzmy w tym komentarz ale jestem zbyt wkurwiona i zbyt zimno mi. + autokorekta.
UsuńNawet nie wiesz jaka jestem zła, na sama siebie. Głupia ja musiałam sie zając czymś innym. Teraz wszyscy są źli a teraz to! Nie możesz go zawiesić, jak tak si stanie to założę sobie chyba 100000 tys kont na tym głupim blogerze i ci kurwa bede tak jebac ze masz nie zawieszać tego zajebistego bloga bo ja sie popłacze. Ogólnie jestem chora, a tak czuje bo leżałam na zimnych kafelkach a to specjalnie bo nienawidzę szkoły. Depresja Rosee wcale nie fajna ale Oki. Przechodząc do tego to jeżeli teraz bedzie tak jest to ja ci obiecuje założę te konta albo bede anonimem i bede pisać tylko supi supi supi czekam na next bo jak kurwa go zawiesisz to ja sie zawieszę na wieszaku. Przepraszam ze tyle przekleńst ale pokłóciłam sie i do tego... Ugh nie ważne. Przechodzę teraz do rozdziału.
Jak zawsze perfi, cudne i idelnie gdyby nie to ze V jest zła na Lajona ale ja ją rozumiem w końcu ja zdradzil ale moze to było ustawione i jakas laska zrobiła to specjalnie! W końcu czuje sie ze musi byc V w ciąży! Tak to najlepsze wyjecie z tego bagna.
V idzie sie upić w sumie tez bym to zrobiła (Rosee masz 14 lat jesteś nie letnia o czym ty myślisz?!) Rozmowa z .. Ja juz myślałam ze bedzie zarywał a tu gej szczerze trochę sie zdziwiłam bo zawsze byłam pewna ze umiem przewidzieć wszystko a tu kicha. Lajon przychodzi i ja zabiera! Tak powinni teraz sie całować ale czekaj przecież on ja zdradził chuj. Ale ja wiem ze to było ustawiane przez ta suke, nie wiem jaka ale było!
Przyjeżdzają do domu... I ten wspaniały koniec! Taki słodki! Czarujący! I boski! Kochają sie oboje i mimo jakiegoś planu suki nie rozdziela sie! Tak tak! Nie rozdziela sie!
Ogólnie przechodząc dalej w piątek lub w ten weekend pojawi sie w końcu os! W sumie jakie w końcu xD wydaje mi sie ze ci sie spodoba, chodz i tak bedzie chujowy i do dupy xx.
Wysyłam całuski
Weny
Oraz CZEKAM NA NEXTA!
Kocham bardzo cie! ❤️ Rosee z depresja ...
Roseeeeeee. ❤️❤️❤️
Patty;* Super
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty.
UsuńPerełka.
Verdas na biurku z jakąś dziwką.
Mam nadzieję, że to ona go pocałowała, a Castillo weszła do gabinetu zanim zdążył ją odepchnąć od siebie.
Violka upita. Znalazł ją Leon.
Barman gej. Może Leon wpadł mu w oko hihi
Czekam na więcej.
Pozdrawiam Patty;*
Buziaczki♥♡♥
Natalka :3
OdpowiedzUsuńO patrzaj jako pierwsza przybyłam ja jednorożec Natala xDD Tak w nocy po 24:00 mam różne dziwne fazy xD
UsuńRozdział genialny #ZIOMBOLU ^^
Ah...
Fioła sjumaj czacze! To ta pieżona suka go pocałowała! Jednorożcu skumaj drugiego jednorożka no!
Leon dobrze ada i tyle *-*
Czekam niecierpliwie na następną perełkę :'3
Kocham
Całuje
Pozdrawiam ;*
Nienormalna i ześwirowana Natalka ❤❤❤
Wracam teraz, bo co innego mi pozostało jak przeczytałam, a nie mogę spać? Chociaż skomentuje. Zajmę się czymś pożytecznym.
OdpowiedzUsuńBagama cie nie zawieszaj bloga!
Plis Plis Plis. Co ja zrobię bez tego opowiadania? Chyba się zabije. Wciągnęło mnie. Chxe wiedzieć jak Leon wytłumaczy to, że całował się z inną. No błagam!
Violka się upiła. Znalazł ją Leon. Swoją drogą jak on ją tam znalazł to ja nie wiem. Szedł za nią czy co? Niemożliwe.
Dlaczego on jej tego nie wytłumaczył?! Głupie "To nie tak" a jak do cholery?! Ja chcę wiedzieć. Już teraz zaraz. 😭😭
Cuuuddooowny :* ❤
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Pisz dla stałych czytelników ;)
OdpowiedzUsuńNie komentuję za często bo czasami jestem wycieńczona do takiego stopnia, że nie mam siły wejść na blogera xD
OdpowiedzUsuńAle naprawdę siedzi w tobie ukryty talent i dbaj o niego, komentarze to nie wszystko choć bardzo motywują, przyjdą wakacje, będzie ich więcej ^^
Rozdziały są bardzo ciekawe! ♡
Pozdrawiam :")..
genialne
OdpowiedzUsuńcudowne
fenomenaalne
bloga nie zwieszamy :*
Fantastyczny rozdział <33
OdpowiedzUsuńRozdział cudo!! ���������������������� jestem tutaj po raz pierwszy ale jestem zachwycona rozdziałem. Jest cudowny �� proszę Cię, nie zawieszaj bloga! Twoje opowiadanie jest mega �� a osoby komentujace na pewno się znajdą �� nie rezygnuj z tego �� i nie poddawaj się tak łatwo �� ja obiecuję że będę tutaj zaglądać regularnie i nie omine od tej pory żadnego rozdziału �� czekam na next ��
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę to serdecznie zapraszam do mnie -> wiecej-niz-tysiac-slow.blogspot.com
Prowadzę tego bloga z siostrą i właśnie zaczynamy, dlatego bardzo zależy mi na twojej opinii ��
Buziaczki ��
Boski <3
OdpowiedzUsuńBesoski parówko
OdpowiedzUsuń