środa, 30 listopada 2016

Epilog



           Rok później...


   - I tak oto ogłaszam was mężem i żoną - powiedział ksiądz. Leon chwycił moją talie i połączył nasze usta w delikatnym pocałunku, a wokół nas zabrzmiały gromkie oklaski gości. Oderwałam się od chłopaka, który od dzisiaj jest tylko mój i nikogo więcej, nareszcie moge nazwać go moim mężem. Dawno nie byłam tak bardzo szczęśliwa i wiem, że nic ani nie zepsuje mi jednego z najpiękniejszych dni mojego życia.

~*~

   Wraz z gośćmi udaliśmy się na sale bankietową, aby uczcić nasze zaślubiny, byli tu dosłownie wszyscy, moja i rodzina Leona, ta bliska i daleka, całe Studio, firma i inni znajomi, czyli innymi słowy, najważniejsi ludzie w naszym życiu. To chyba najodpowiedniejsza chwila, by ogłosić wszystkim to, co mam do powiedzenia. Podeszłam do zespołu, który grał aktualnie muzyke i poprosiłam o ścieszenie jej i poproszenie wszystkich, aby usiedli na swoich miejscach.
Kiedy wszyscy zasiedli już przy stołach, sama wróciłam na swoje miejsce i aby zwrócić uwage innych, delikatnie postukałam łyżeczką w bok kieliszka od wina. Leon patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem, ale ja posłałam mu tylko ciepły uśmiech i zwróciłam się do gości.
  - Z tej okazji, że są tutaj wszyscy ważni dla nas ludzie, chciałabym wam powiedzieć, że jestem w ciąży - uśmiechnęłam się niemrawo bojąc się reakcji ludzi, a w szczególności Leona. Spojrzałam się na chłopaka, który chwilowo zamarł. Po chwili usłyszałam gratulacje ludzi ze wszystkich stron. Mój ukochany powoli wstał i delikatnie obejmując mnie w talii przytulił.
  - Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej? - spytał.
  - Chciałam Ci zrobić niespodzianke, cieszysz się?
  - Cholera, bardzo się ciesze, to jedna z najlepszych wiadomości tego wieczoru - uśmiechnął się perliście i pocałował mnie na tle klaszczących w dłonie osób.

~*~

Witam was? Hejka?
Szczerze mówiąc, nie wiem jak to zacząć, wiem, że was zawiodłam, wszystko miało wyjść inaczej, ale nawet nie wiecie ile rzeczy zadziało się w ciągu ostatnich 2 miesięcy, to wszystko jest dla mnie nowe i musiałam się z tym po prostu oswoić.
Po tej przerwie witam was epilogiem, który miał wyglądać zupełnie inaczej, miały być jeszcze rozdziały, miały być dwa zakończenia: te dobre i te złe, wszystko miało być po prostu inne, ale wyszło jak wyszło, nie było sensu już prowadzić tej historii, w końcu minął ponad rok od mojego powrótu na bloggera. Możecie sobie dopowiedzieć coś do tej historii lub odjąc, co wam się żywnie podoba, to wasza wyobraźnia.
Teraz pewna kwestia, nie wiem czy ktokolwiek to jeszcze czyta, ale chciałabym się dowiedzieć, czy chcielibyście kolejną historie, bo z chęcią będę dla was dalej pisała, może rozdziały nie bedą pojawiały się jakoś regularnie, ale napewno częściej niż co 2 miesiące.
Także sprawe kolejnego fanfiction zostawiam wam.
Lil ly

czwartek, 15 września 2016

Rozdział 25





   Wróciłam już do domu i aktualnie siedze przy laptopie oglądając Teen Wolfa z kubkiem kakao w oczekiwaniu na mojego chłopaka. Jest po północy, a Leona nadal nie ma w domu, a ja zaczynam sie coraz bardziej martwić. To nie tak, że musze wiedzieć dokąd chodzi i takie podobne, ale cholera, jest już późno, a on powiedział, że po rozmowie z klientem wróci od razu do domu, a nie ma go już ładne dwie godziny.
   Podniosłam sie z łóżka i powędrowałam na balkon razem z cieplutkim, białym kocem. Opierając się o barierki mogłam dostrzec jak światło księżyca rozświetla całą okolice, w której nie było ani jednej lampy ulicznej, co w sumie było dosyć dziwne.
   Po chwili poczułam ręce owijające moją talie i rozgrzane usta wędrujące po mojej szyi. Na samą myśl o osobie, która aktualnie przy mnie stoi uśmiechnęłam się.
  - Przepraszam, że mnie tak długo nie było, ale troszeczke zagadałem się z ojcem - delikatnie szepnął.
  - Nic się nie stało, ale martwiłam się - stałam już twarzą w twarz z Leonem z ułożonymi rękami na jego piersi.
  - Chodźmy już spać, Ty jutro masz wolne, ale ja z rana ide o pracy kochanie - zaśmiał się, a ja wraz z nim. Byłam na tyle zmęczona całym dniem, że naprawde nie dałam rady doczłapać się do łożka, które było tak cholernie daleko.
  - Zanieś mnie - mruknęłam przymykając oczy. Chłopak cicho westchnął, schylił się i wział mnie na ręcę jak panne młodą.
  - Musisz mnie częściej tak nosić - zachichotałam - wygodnie mi jest w Twoich ramionach - objęłam jego szyje mocniej i wtuliłam się w jego tors.
  - Następnym razem kiedy będę Cię tak niósł, będziesz już moją żoną - wyszeptał mi to do ucha, a ja wstrzymałam oddech. Boże drogi, On to mówi na serio? 
  - Czyżbyś coś planował? - spytałam, a moja twarz wyrażała więcej niż tysiąc słow, dosłownie.
  - Może - odrzekł tajemniczo, a ja się zaśmiałam.
  - Skąd pewność, że bym się zgodziła? - mówiłam, a Leon w tym czasie położył mnie na łóżku, a na moje słowa się gwaltownie podniósł.
  - A nie zgodziłabyś się? - spytał troche zaskoczony i lekko przygnębiony. Och Leoś. Chwyciłam jego rękę i pociągnęłam, co poskutkowało tym, że szatyn upadł na mnie ledwo podtrzymując się na rękach, żeby mnie nie zgnieść.
   Zaczęłam się śmiać z całej sytuacji, czym chłopak mi zawtórował. Castillo, Ty to zawsze potrafisz rozbawić człowieka.
  - Oczywiście, że bym się zgodziła, zawsze i wszędzie - skorzystałam z tego, że nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry i delikatnie musnęłam usta mojego chłopaka. Oderwaliśmy się od siebie, a ja mogłam ujrzeć małe, skaczące ogniki w oczach mojego misia.
  - A więc, Violetto Castillo, uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - spytał wyglądając naprawde na poważnego. Chwilunia, bo chyba nałapałam laga mózgu, że co?
  - Chwila, co?! - krzyknęłam spychając go ze mnie - błagam Cię Leon, jeśli masz robić sobie, żarty to nie ze mnie - zaśmiałam się nerwowo i poprawiłam włosy zakładając je za swoje uszy. Chłopak chyba był troszeczke zszokowany moją reakcją, więc szybko podniósł się do pozycji siedzącej podpierając się na dłoniach.
  - Vilu, ale ja mówiłem poważnie - szepnął i spuścił głowę. Zrobiło mi się go żal, ale hej! Która dziewczyna zareagowałaby inaczej?
  - Ale tak bez pierścionka, uroczystej kolacji czy coś? Tak po prostu? To nie w Twoim stylu Leon - dźgnęłam go palcem w brzuch próbując poprawić mu humor, ale chyba coś mi ie wyszło.
  - Potrzebne nam jest to wszystko? Pierścionek, kolacja czy cokolwiek innego? Nie wiem który mężczyzna był na tyle oryginalny, że chciałby oświadczyć się dziewczynie tak po prostu, w ich mieszkaniu, tak, żeby byli tylko i wyłącznie sami i niktim nie przeszkadzał - ma racje - kocham Cię na zabój Violetta, jestem w Tobie cholernie zakochany, że aż trace dla Ciebie głowe, nie umiem przy Tobie racjonalnie myśleć, ba! Ja cały czas myśle o Tobie, nie ma dla mnie ważniejszej osoby w całym wszechświecie. Wiem, że to z Tobą chce spędzić całe swoje życie, wziąć z Tobą ślub, mieć razem dzieci i razem się ze starzeć. Nikogo nie potrzebuje bardziej niż Ciebie - ostatnie zdanie wyszeptłał, a ja ze szlochem rzuciłam się na niego. On tylko chwycił mnie w swoje ramiona i najwyraźniej nie zamierzał puścić. Odczepiłam się od niego, naciągnęłam rękaw bluzy na dłoń i przetarłam sobie nią okolice policzków i oczu tak, aby pozbyć się łez, które wypłynęły mi z oczu.
  - Pieprzyć to, że pewnie teraz wyglądam jak potwór w tym strasznie rozmazanym makijażu, cholera jasna Leon kocham Cię najbardziej na świecie człowieku, jesteś najwspanialszą osobą, która przytrafiła mi się w życiu i nie wyobrażam sobie teraz go bez Cię i tak, zgadzam się do cholery - wykrzyczałam i znowu przytuliłam się do Leona u którego także zauważyłam łze spływającą po policzku. Chłopak tylko czule ucałował moje czołoni oparł swoją głowę o moją.
  - Pojedziemy do jubilera i wybierzesz sobie pierścionek, nie chce, żebym wybrał Ci jakiś zły, którego będziesz nosić z przymusu - rzekł szczęśliwy.
  - Każdy byłby idealny, bylebym dostałabym go od Ciebie - cmoknęłam jego policzek.
   Nagle ogarnełam jedną rzecz, skoro płakałam, to tusz oraz wszystko co znajdowało miejsce na mojej twarzy musiało spłynąć. Zerwałam się z łóżka i mało co nie wywalając się po drodze wbiegłam do łazienki, żeby tylko zmyć z siebie to okrucieństwo i wyglądać w miare normalnie. W sumie myśląc racjonalnie, na miejscu Leona uznałabym siebie za wariatke, ale on się chyba już przyzwyczaił, prawda?
   Wyszłam z łazienki już ogarnięta, a mój narzeczony już smacznie spał, a przynajmniej na takiego wyglądał. Obeszłam łóżko dookoła i położyłam się obok szatyna. Przykryłam się dokładnie kołdrą i delikatnie podniosłam się na łokciach, aby zgasić wcześniej zapaloną lampke. Ułożyłam się dokładnie i z zamiarem zaśnięcia zamknęłam oczy.
   Poczułam na swojej szyji mokre pocałunki składane przez mojego mężczyzne. Chłopak przeniosł ręce na mój brzuch podwijając koszulkę i masując go.
  - Myślałam, że śpisz - wymruczałam, bo nie powiem, było mi naprawdę przyjemnie.
  - Tylko udawałem myszko - zachichotał i powrócił do ssania mojej szyji.
  - Tak? No nie zauważyłam - prychnęłam i odwróciłam się twarzą do niego wpijając się w jego wargi. Ręcę Leona błądziły po całym moim ciele, za to moje były umiejscowione na jego torsie. Usta skierował on na moją szyję, a ja powstrzymywałam się od tego, aby się nie zaśmiać.
  - Czy Ty przypadkiem rano nie wybierasz się do pracy? - mruknęłam.
  - Pieprzyć pracę, najwyżej pójde na późniejszą godzine - warknął zdejmując ze mnie koszulke.

~*~

Nie uwierzycie co zrobiłam!
Wstawiłam rozdział!
Po prawie 3 miesiącach!
!!!
Nie no bk cri
Nie będę was nawet przepraszała, ja nawet nie wiem czy ktokolwiek tutaj jeszcze jest:')
Ale żeby się zrechabilitować, dostajecie rozdział dzisiaj i w sobote podajże, chyba, że napisze go w piątek, to wstawieXDDD naczy mam już go troche napisanego, wy mnie zabijecie dosłownie serioXDDDDDDDDDDDD
To pierwsza sprawa, druga, mam wene, SERIO JĄ MAM TERAZ i w przeciągu tego miesiąca juz naprawdę skończe to opowiadanie, bo mam go dość, a wena na nowe mnie męczy cnie
Tak więc OBIECUJE, że do zobaczonka jeszcze w tym tyg!!
Lil ly


czwartek, 21 lipca 2016

Miejsce 1 - Mrs.Blanco: One Shot Leonetta "Love Will Remember"



Blog Mrs.Blanco [KLIK]



tumblr_static_filename_640_v2.gif

***

"Hej skarbie, to ja... Umm, dzwonię, by powiedzieć,
że kocham Cię bardzo, bardzo, bardzo mocno.
Chcę byś wiedziała, że jesteś moją księżniczką...
Jesteś warta całej miłości świata.
Jesteś miłością mojego życia."


tumblr_ml5ecm0k9y1r7s3gqo1_500.gif


"Teraz - to wszystko co mamy."

- Zadzwonił? - słyszy pytanie z ust przyjaciółki. Milcz - zadzwonił czy nie? - powtarza.
- Ostatnio wtedy. - mówi podkreślając ostatnie słowo. Blondynka wzdycha.
- Kochasz go cały czas, prawda? - pyta ponownie. Odpowiedzią jest jedynie skinięcie głową - Violetta, ty musisz dla niego walczyć. Niezależnie gdzie jest i co robi. - chwyta jej dłoń.
- Potrzebuję go. - szepcze ocierając łzy.
- Ja wiem Violu, ja wiem. Obiecuję, wróci, kiedyś na pewno. 
- Ludmiła przytul mnie. - prosi. Otula ją, sama starając się opanować strach.
- Verdas do cholery, wracaj tu. - mówi bezgłośnie.


tumblr_mkcb5c0JQN1r0ii93o1_500.gif


"A czasu nie można kupić."


- Zegar tyka. - odpowiada lekarz. Chłopak przeklina pod nosem.
- Macie ją ratować. - mówi zły i załamany jednocześnie.
- Robimy co możemy, panie Verdas.
- Przecież wiem, że możecie ją jeszcze uratować! Zapłacę za operację, ile tylko będziecie chcieli. Ale błagam, ona ma wyzdrowieć. - wstaje z krzesła wściekły.
- Panna Castillo wie, że pan tu jest? - pyta lekarz.
- Nie. Czeka jak głupia w tej sali łudząc się, że on kiedyś przyjdzie. - oznajmia blondynka, która nagle pojawia się w gabinecie - po co to robisz? - zadaje pytanie podchodząc do szatyna - po co? - Leon chowa twarz w dłonie siadając.
- Bo ją kocham. Ale to życie zadecydowało, że nie powinniśmy być razem. - wyznaje.


tumblr_n1dif4jGLc1r7we67o1_500.gif


"Wiem, że w moim sercu
wieczność zawsze będzie nasza."


Zegar wybija drugą.
- Jestem. - mówi cicho - mimo, że nie wiesz, to jestem. - dodaje gładząc jej kruchą dłoń - mimo, że nie jesteśmy razem, jestem i zawsze będę. Bo miłość nie przemija. Ona zostaje, tak jak ja zostanę z Tobą do końca. Kochając Cię i chroniąc. Ja Cię nigdy nie opuszczę. Jestem tutaj z Tobą już na zawsze, aż po wieki, mój aniele. - szepcze i całuje jej czoło. 
- Kocham Cię Leon. - szepcze przez sen.
- Ja też Cię kocham, Violetto.


tumblr_static_1bp696r7rbmssg48csoco44w4.


"Nawet, gdy będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała".


- Pamiętam tamten dzień. To był wyjątkowy bal. Wtedy po raz pierwszy powiedział mi, że mnie kocha. - uśmiecha się wpatrując w zdjęcie, po czym spogląda na przyjaciółkę - wiem Ludmiła. Wiem, że mam zapomnieć, ale nie chcę.
- Dlaczego? - pyta.
- Bo to Leon Verdas. To mój Leon Verdas. - przygryza delikatnie wargę zamykając oczy - jego idealny uśmiech, czułe słowa. Jego silne ramiona i delikatne pocałunki. Oczy, śmiech i bicie serca. Bicie serca równomierne do mojego. - opowiada. On słucha siedząc pod salą i jedynie uśmiecha się, mimo, że próbuje zapomnieć.


tumblr_lsgvc8ia1I1qc69mio1_500.gif


"Powiedziałeś, że mnie kochasz,
a ja powiedziałam, że też Cię kocham."


- A więc to było tak. - zaczyna uśmiechając się do pięcioletniej, małej dziewczynki, siostry przyjaciółki - wyszliśmy na zewnątrz, aby się przewietrzyć. Postanowiliśmy się przejść. Czułam, że nie mam już siły. On wtedy jeszcze nie wiedział. - wyznaje niepewnie - widział, że coś jest nie tak i mocno mnie przytulił.
- I co było dalej? - pyta podekscytowana.
- Powiedział, że mnie kocha. - szepcze z zaszklonymi oczami.
- A ty? - dopytuje.
- A ja powiedziałam, że też go kocham. Od tamtej chwili byliśmy razem. - chłopak siedzi pod salą. Płacze.


tumblr_o54srnr13T1ukxixno1_500.gif


"Co się z tym stało?"


- Nie umiem! - krzyczy z bólem.
- Idź do niej. - proponuje.
- Nie mogę... nie spojrzę jej w oczy. Ja ją zostawiłem, rozumiesz? Nie radzę sobie, ona nie może wiedzieć Federico. - tłumaczy.
- Gdyby wiedziała, wszystko było by inaczej i ty o tym wiesz.
- Wiem.
- To idź do niej. - prosi.
- Nie! Nie chcę znów jej ranić, zostawiając ją. Rozstaliśmy się i niech pozostaje. - stwierdza i wychodzi.


large%2B%25285%2529.gif


"Wszystkie Twoje obietnice,
i wszystkie Twoje plany, które mieliśmy"


- Co Ci jeszcze obiecywał? - pyta. Na kolejne wspomnienie na twarzy Violetty pojawia się uśmiech.
- To były ostatnie wakacje. Wyjechaliśmy z dnia na dzień nad morze, nic nikomu nie mówiąc. Wszyscy byli przerażeni. - śmieje się. Ludmiła zmusza się do lekkiego uniesienia kącików ust - postanowiliśmy uciec i odpocząć. To była jedna z najlepszych decyzji naszego życia. - dodaje - powiedział mi wtedy.. Oh Ludmiła od tamtych wakacji tylko czekałam, aż mi się oświadczy. - chichocze.
- Co on ci naobiecywał? - śmieje się blondynka siadając na fotelu obok.
- Wiesz... mówił, że kiedy już zarobi wystarczająco dużo pieniędzy, to zbuduje nam domek. Niewielki, ale nasz. Nad jeziorem, tak jak zawsze chciałam. Będziemy tam mieszkać razem z naszymi dziećmi. Chcieliśmy też pobudować mały pensjonat i razem go poprowadzić, kupić pieska... - opowiada szczęśliwa, aż do pewnego momentu - obiecał mi szczęście.


giphy%2B%25284%2529.gif


"Co się z nimi stało?"


- Może jednak wezwiemy psychologa, porozmawia z nią, pomoże jej? - proponuje ponownie lekarz prowadzący.
- Nie. - odpowiada stanowczo Ferro - zaraz jej przejdzie.
- Ale ona nie chce nawet przyjmować leków. Musi to zrobić inaczej...
- Wiem. - przerywa mu. Mężczyzna wzdycha i odchodzi.
- Widzisz, co narobiłeś Verdas? - klnie.


tumblr_m3cu4dvspS1qjji23.gif


"Boom, nie ma."


- Jak tak naobiecywałeś, to teraz masz. - stwierdzają równo Federico z Ludmiłą.
- Super, możecie mi już dać spokój? - mówi niewzruszony.
- Leon, czy do ciebie nie dociera?! Ona umiera! - krzyczy wściekła dziewczyna - moja przyjaciółka umiera, przez ciebie, bo ją zostawiłeś, wtedy kiedy cię najbardziej potrzebowała! - szatyn przeczesuje włosy palcami.
- Ludmiła...
- Nie Federico, nie Ludmiła. - przerywa - nienawidzę cię za to, że zachowałeś się jak szczeniak! A najgorsze jest to, że ona cały czas się łudzi, że ty wrócisz! - dodaje, po czym silnie uderza go w policzek - to i tak nie odda tego bólu i cierpienia, które cały czas jej zadajesz. - kończy i wychodzi.


tumblr_mjpw1c5Fqt1qbnhuno1_500.gif


"Ta, idziemy do przodu."


- Panno Castillo, widzę znaczną poprawę. To dzięki tej operacji. - mówi zadowolony lekarz. Dziewczyna pusto wpatruje się w ścianę. Mężczyzna odchrząka i odchodzi.
- Hej, kochanie, głowa do góry. Jest już lepiej. - pociesza ją przyjaciółka.
- Przyszedł? - zadaje jak zwykle to samo pytanie. Blondynka jedynie wzdycha i chowa twarz w dłonie.
- Violet, słońce, proszę cię, pogódź się z tym, że on już nie wróci. - prosi.
- Wróci. Ja to wiem. - kontynuuje - a teraz proszę wyjdź. Chcę się przespać.


tumblr_n122j8s0so1qc4bqio1_500.gif


"Nawet, jeśli będziemy
próbowali zapomnieć."


- Chciałbym abyś o niej zapomniał. Żeby ona zapomniała o tobie. Oboje cierpicie. - stwierdza patrząc na przyjaciela wpatrującego się w okno Włoch - Leon - wybudza go z transu. Szatyn spogląda na niego pytająco wybity z rytmu - znowu o niej myślisz.
- Może dlatego, że ją kocham? - śmieje się bezsilnie.
- Nie potrafię patrzeć na to jak się męczysz. Idź do niej. - proponuje.
- Nie.
- Bo...?
- Bo wtedy to ona będzie cierpieć. A ja nie chcę jeszcze jej stracić. Ona jeszcze musi żyć. 


black-couple-hug-kiss-Favim.com-992655.g


"Miłość będzie pamiętała Ciebie,
i będzie pamiętała mnie."


Po raz kolejny nadchodzi noc, a on po raz kolejny, jak co wieczór, gdy ta już śpi, siada przy jej szpitalnym łóżku.
- Nie potrafię zapomnieć tego, co wspólnie przeżyliśmy. - szepcze, by jej nie obudzić - nie potrafię zapomnieć każdego Twojego uśmiechu, dotyku, pocałunku, słowa, każdego "kocham Cię" płynącego z Twoich ust. - wyznaje cicho. Spogląda na jej malinowe wargi i delikatnie przejeżdża kciukiem po jej wardze. Czule całuje ją, a po chwili widzi dwie brązowe soczewki - to tylko sen. - szepcze i ponownie składa na jej ustach pocałunek. A nieświadoma Violetta odwzajemnia go, szczęśliwa.


tumblr_md8o5xCCdf1r2zzh5o1_r1_500.gif


"Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza."


Blondynka wchodzi do sali, lecz przystaje w drzwiach.
- Violetta co się dzieje? - pyta przerażona.
- Śnił mi się. - ta jednak doskonale wie, że to kłamstwo - śnił mi się tak bardzo realnie. Pocałował mnie, tak czule jak zwykle. Czułam, jakby robił to naprawdę. - dodaje.
- Wyniki ci się pogorszyły. - martwi się.
- Wiem. I co z tego? - pyta - i tak nikt mnie nie kocha, i tak nie mam dla kogo tutaj być.



2377-thinking-of-love.gif


"Nawet, jeśli będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała."


- I czy tego chcesz czy nie, to w moim sercu już na zawsze wyryło się imię Leon. - oznajmia.
- Musisz zapomnieć Violetta, wtedy wszystko się poprawi. - prosi ją - ja nie chcę cię stracić. - mówi przez łzy.
- Ludmiła, ja przecież zawsze będę obok. - zapewnia ją - poza tym, nareszcie znajdę Leona. Będę zawsze mogła być obok niego. - uśmiecha się lekko - i ja nie chcę zapomnieć. Bo możesz mi nie wierzyć, ale to właśnie dzięki niemu ciągle jeszcze tu jestem. Codziennie mi się śni. - zamyka oczy - coś po prostu każe mi o nim pamiętać.


tumblr_o01mvdXXwT1s5msxio1_500.gif


"Te podróże, o których marzyliśmy,
te pinezki pozostawione na mapie."


- Pamiętasz, jak zawsze chciałaś pojechać do Nowego Yorku? - pyta gładząc jej dłoń, gdy ta śpi - i do Paryża? - dodaje stawiając figurkę Statuy Wolności i Wieży Eiffla na jej stoliku - teraz masz tu swój mały Paryż i Nowy York. - całuje jej czoło, po czym wyciąga z kieszeni mapkę, na której pinezkami pozaznaczane miejsca - tam też Cię kiedyś zabiorę. - oznajmia - obiecuję - szepcze i wychodzi.


687474703a2f2f7374617469632e74756d626c72


"Co się z nimi stało?"


- Odłożyłbyś tę gitarę i zajrzał do niej. Leon, jest już naprawdę źle. - prosi ją Ludmiła. Nie otrzymuje odpowiedzi - Leon proszę cię... do ciebie dociera, że ona umiera? - szepcze, jakby sama nadal nie mogła tego pojąć. Verdas nagle rzuca gitarą.
- Naprawdę macie mnie za takiego idiotę?! Myślicie, że nie wiem?! - krzyczy - doskonale wiem. Wiem, że ona umiera, że mnie potrzebuje. I wiem, że mnie kocha.
- To dlaczego cię przy niej do jasnej cholery nie ma?! - płacze i wychodzi trzaskając drzwiami - nie zasługujesz na nią - dodaje jeszcze.


tumblr_ns1xyuZV1T1rbh1qso1_500.gif


"Kiedy nie miałeś nic,
a my tylko się śmialiśmy."


W drzwiach ponownie staje malutka siostra Ludmiły. Violetta cicho śmieje się i wskazuje miejsce obok siebie na znak kolejnej opowieści.
- Wiesz, że sami zbudowaliśmy jego domek? - uśmiecha się dziewczyna.
- Naprawdę?
- Tak. Przez długie miesiące, cegiełka za cegiełką. Oczywiście pomagali nam panowie, ale większość i tak zrobiliśmy my. Na końcu pomalowaliśmy ściany, skręcaliśmy meble. - mówi z sentymentem.
- I on nie miał nic? - dziwi się pięciolatka.
- Miał mnie.


tumblr_m16uip5D1R1r88zzj.gif


"Co się z nimi stało?"


- Jak to zaprzestajecie leczenia? - pyta zszokowana blondynka.
- Leki już nie działają, a jedynie szkodzą. - tłumaczy lekarz.
- Nie możecie, macie ją ratować.
- Pani Ferro, z całym szacunkiem, ale naprawdę... Pani Castillo wie, że powoli nadchodzi już ten czas. Możemy pani zaproponować hospi...
- Mam w dupie wasze hospicjum! - krzyczy przez łzy - żadni z was lekarze, skoro nie potraficie wyleczyć mojej przyjaciółki. - a on płacze. Bo wie, że to przez niego nadchodzi epilog ich historii.


raining.gif


"Boom, nic nie ma."


Krople deszczu ledwo słyszalnie uderzają w dach jej drugiego domu. 
- Ludmiła, dlaczego płaczesz? - pyta wstając ostatkami sił i podchodząc do niej. Przytula ją.
- Viola powinnaś leżeć.
- E tam, nie muszę, tylko powinnam. Rebel. - blondynka chichocze - kochanie nie płacz przeze mnie. Przecież wiesz, że ja zawsze będę obok.
- Nie wyobrażam sobie, żeby nie miało cię nagle być obok. - łka przytulając się do niej.
- Musisz to sobie wyobrazić, bo doskonale wiesz, że tak będzie.


original.gif


"Ta, idziemy do przodu."


- Ile jej zostało? - pyta wchodząc do gabinetu.
- Proszę wyjść, mam pacjenta.
- A moja ukochana leży u państwa umierając. Przyznaje się pan do winy? - pyta zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Proszę pana, proszę wyjść.
- Mógł ją pan uratować, ale wolał pan leczyć czyjeś głupie przeziębienie! - wrzasnął - przysięgam, że zrobię wszystko, aby spotkała pana taka strata, jak niebawem spotka mnie, utrata ukochanej osoby - mężczyzna prycha.
- Pan to nazywa miłością?


shes5.gif


"Nawet jeśli będziemy próbowali zapomnieć."


- Jak chcesz o nim zapomnieć, trzymając misia od niego? - pyta. Violetta dziwi się.
- On jest od niego? Mówiłaś, że to od ciebie. - zauważa.
- To znaczy...
- Gdzie on jest? - przerywa jej odpinając się od wszystkiego.
- Violetta przestań! - krzyczy przerażona.
- Gdzie on jest! - pyta ponownie zakładając na siebie bluzę, jednakże nie uzyskuje odpowiedzi - dobrze, znajdę go sama. - dodaje wychodząc szybkim krokiem z sali.


tumblr_myrv4cXABv1t0zgcto1_400.gif


"Miłość będzie pamiętała Ciebie,
i będzie pamiętała mnie."


- Leon. - szepcze widząc go siedzącego pod salą - Leon, proszę, powiedz, że to nie sen.
- Violetta... - dziewczyna podbiega do niego i zaczyna bić płacząc.
- Gdzie byłeś, Leon, gdzie byłeś cały ten czas, kiedy Cię potrzebowałam?! - łka - Leon podobno mnie kochałeś, więc dlaczego mnie zostawiłeś?! - dodaje. A on jedynie milczy. Spogląda mu w oczy.
- Verdas. - szepcze gładząc jego policzek opuszkami palców - proszę Cię nie rób mi tego więcej. - dodaje.
- Przepraszam. - mamrocze przyciągając ją do siebie. Na jej twarzy pojawia się tylko delikatny uśmiech.


tumblr_mmuky12x4s1s5zqruo1_400.gif


"Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza.


- Już dawno nie byłam tak szczęśliwa. - szepcze wtulając się w niego.
- Wiem Violu, ja też. 
- Leon, bo ja... - spogląda mu niepewnie w oczy. Widzi w nich wszystko. Od miłości, przez ból i tęsknotę, aż po cierpienie. Chłopak kładzie jej palec na ustach.
- Kocham Cię. - wyznaje jej ledwo słyszalnie do ucha. Czuje mokre łzy na koszulce.
- Ja Ciebie też kocham, najbardziej na świecie. - opiera swoje czoło o jego. Już po chwili chłopak składa czuły pocałunek na jej ustach. Jednak teraz to już nie jest sen.


tumblr_n3p1yeoDAs1rmu9bao1_500.gif


"Nawet, jeśli będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała."


- Już mnie nie zostawisz, nigdy, prawda? - pyta.
- Tak kochanie, prawda. Ale Ty...
- Nie mówmy teraz o tym, proszę. Chcę o tym zapomnieć. - ociera samotną łzę - próbowałam o Tobie zapomnieć, przez cały ten czas. Ale nie umiałam. Moje serce cały czas biło w rytm Twojego, wiedziałam, że jesteś blisko. Po prostu to czułam. 
- Viola... - w sali pojawia się Ludmiła. Dziewczyna uśmiecha się.
- Znalazłam go. - mówi szczęśliwa - i już nie pozwolę, aby uciekł.


tumblr_inline_o2t9gdUt5B1skgntt_500.gif


"Zburzmy mury, wpuśćmy niebo do środka,
gdzieś w wieczności znowu zatańczymy."


Szpital nocą wydaje się dla nich idealnym parkietem.
- Zatańczy pani? - pyta podając jej dłoń. Szatynka chichocze i podaje mu dłoń. Czuje się słabsza, ale nie pokazuje mu tego. Nie chce go martwić, bo jego miłość daje jej siłę. Wirują w tańcu, skupieni na swoich spojrzeniach i chwili. Chwili, na którą czekali tak długo. 
- Pada. Leon, chodźmy zatańczyć w deszczu. - prosi go ciągnąc na zewnątrz.
- Rozchorujesz się.
- Przecież już jestem chora. - zauważa stając się mokra. Całuje delikatnie chłopaka wtulając się w niego i kołysząc do ukochanej melodii.


tumblr_n15qmogHRn1spnc0yo1_500.gif


"Byliśmy nierozłączni,
myślałam, że jestem niezastąpiona."


Wiatr okala jej delikatne rysy twarzy.
- Nie jest Ci zimno? - pyta bardziej okrywając ją kocem.
- Nie. - uśmiecha się wpatrując we wschód słońca - pamiętasz? Zawsze oglądaliśmy je razem. 
- Pamiętam, jak mógłbym o tym zapomnieć. - śmieje się i nalewa jej herbaty. Podaje jej kubek i całuje w policzek - kocham Cię. - szepcze jej do ucha.
- Ja Ciebie też, Leon. I zawsze już będę Cię kochać, obiecuję.


large%2B%25284%2529.gif


"Podpaliliśmy cały świat,
zanim wysadziliśmy go w powietrze."


- Violu kto to? - pyta mała kopia blondynki. Szatynka śmieje się szczerze po raz któryś już od dłuższego czasu, bardziej wtulając się w ramiona ukochanego.
- To jest właśnie Leon. - uśmiecha się.
- Ten Leon? 
- Tak słoneczko, ten Leon Verdas z opowieści. - śmieje się.
- Nie sądziłam, że on naprawdę istnieje. - dodaje i wybiega chichocząc.
- Widzisz, jesteś, a przynajmniej byłeś moim nierealnym marzeniem. 


tumblr_mrf1xdHInW1suk0apo1_500.gif


"Nadal po prostu nie rozumiem jak to zepsuliśmy."


- Nie rozumiem, jak to się stało, że nagle Cię straciłam? - pyta po raz kolejny.
- Sam nie wiem. To się stało tak nagle... i po prostu. Ale wiem, że to był największy błąd mojego życia. - mówi.
- Coś się psuło i cienka struna pękła. - wzdycha - zapomnijmy o tym, proszę. Żyjmy tym, co jest teraz.
- Właśnie, żyjmy... - myśli chłopak.


tumblr_lvepbeLWo71qz9muno1_500.gif


"Na zawsze, na zawsze, na zawsze."


- Violu... - zaczyna niepewnie zatrzymując się.
- Tak? - spogląda na niego. Chłopak bierze głęboki wdech i klęka przed nią.
- Wyjdź za mnie. - prosi.
- Żartujesz. - stwierdza zszokowana. Jej dni są policzone, ślub teraz to szaleństwo. O ile w ogóle zdążą ze ślubem...
- Proszę Cię, wyjdź za mnie. Kocham Cię i chcę byś choć trochę nosiła moje nazwisko i czuła się tą jedyną, kochanie. - w oczach dziewczyny pojawiają się łzy.
- Tak Leon, wyjdę za Ciebie. - mamrocze i przytula go. Czy życie może być jeszcze dla niej piękne?


black-and-white-couple-cute-food-Favim.c


"Miłość będzie pamiętała Ciebie,
i będzie pamiętała mnie."


- Naprawdę się pobieracie? - pyta Ferro z niedowierzaniem.
- Naprawdę. - śmieje się szatynka.
- Jesteście nienormalni. - stwierdza Federico. Oboje zaczynają się śmiać.
- Może i tak, ale co z tego? - ich dłonie splatają się w jedność, a już po chwili i usta łączą się w pocałunku.
- To nie będzie wielki ślub. Najważniejsze jest jedynie to sakramentalne tak. Po prostu chcemy być razem, już do końca. - tłumaczy Violetta, wtulając się w ukochanego. Czy zdążą...?


tumblr_inline_net1gwWXFi1rkygkg.gif


"Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza."


- Ogłaszam was mężem i żoną. - padają słowa księdza. Młodzi rzucają się sobie w ramiona szczęśliwi. Pocałunek łączy ich już na zawsze, aż do śmierci. Do śmierci.
- Kocham Cię... Leon. - szepcze nagle słaba, po czym mdleje.
- Cholera. - mówi cicho Verdas i dzwoni po pogotowie. Sam nie wie co robić - kochanie błagam Cię, obudź się, błagam Cię Violu. - płacze biorąc ją na ręce - nie możesz mnie teraz zostawić samego. - dodaje. Nadchodzi koniec. I muszą się z tym pogodzić.


tumblr_nb6tblaFLq1thmcu5o1_500.gif


"Nawet, jeśli będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała."


- Kochanie... ja wiem, że mnie słyszysz. I choć wiem, że mogę już nigdy nie usłyszeć od Ciebie żadnego słowa... to chcę abyś wiedziała, że ja zawsze będę słuchał. Będę kochał, chronił Cię, całował na dobranoc. Będę szykował Ci śniadanie, przytulał Cię, całował. Zawsze będziesz mogła na mnie polegać, bo zawsze będę obok. Nigdy Cię nie zostawię. Violetto... Zmieniłaś całe moje życie i już do końca będę Ci za to wdzięczny. Nauczyłaś mnie kochać, pokazałaś czym jest miłość. I już zawsze tą miłością będziesz. - dziewczyna delikatnie się uśmiecha i roni ostatnią łzę. Leon składa na jej ustach pocałunek - kocham Cię. - szepcze. W sali wydobywa się nieprzyjemny dźwięk. Ona odeszła.


tumblr_ns44llZXNS1uaqr2mo1_500.gif


"Miłość będzie pamiętała."


- I choć nie jest Ci łatwo, to jestem obok. Jestem Twoim aniołem Leon. I wiedz, że miłość zawsze będzie pamiętała. - zamyka oczy i odchodzi.

~*~

Eloszka kokoszka
Mówiłam, że jeszcze w tym tygodniu się zobaczymy, hihi
Długo zwlekałam z dodaniem tego OS, który wygrał takie 1 oficjalne miejsce. Jest on najpiękniejszym, którego dostałam. Ryczałam jak pojebana czytając go, jak myślicie, zasługuje on na 1 miejsce?
Mam nadzieje, że się wam podobał i do zobaczonka jeszcze raz w tym tygodniu, napewno!
Lil ly

wtorek, 19 lipca 2016

Halo halo, czyli co się dzieje z Lil ly

Haloo, jest tu ktoś jeszcze?
Dawno mnie tutaj nie było, bo równo 1 miesiąc. 
Byłam wszystkim zajęta, nie miałam czasu i ochoty na pisanie, a kiedy już chciałam coś napisać, nie wiedziałam kompletnie co mam wytworzyć. Dosłownie nic.
Długo myślałam nad losami tego bloga i szczerze mówią nie doszłam do niczego, po prostu nie wiem co robić. Mam ochotę wam coś napisać, ale za cholere nie umiem.
Chciałabym skończyć w końcu tą historie i zacząć jak najszybciej tamtą, naprawdę. Tylko czy ktoś to będzie czytał?
Niedawno, czyli 6 lipca wybiło mi 30 tyś, za co cholera, dziękuję wam najmocniej na świecie, bo nigdy nie spodziewałam się, że ten blog cokolwiek osiągnie.
Zupełnie nie wiem co robić, nie mam takiego kopa, potrzebuje motywacji.
Mam nadzieje, że uda mi się w tym tygodniu skończyć rozdział 24, w następnym zapewne pojawi się 25 i potem epilog, a na niespodzianke troche poczekacie, bo będzie cholernie długa.
Możecie dać mi jakąś motywacje, głupie serduszko mnie ucieszy i uświadomi, że ktoś tu jeszcze jest i to czyta.
Do zobaczenia napewno w tym tygodniu, nie odpuszcze tego.
Lil ly

niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 24




Rozdział dedykuje Rosee aka Misiowi♥


   Przemierzając korytarz firmy idę w stronę gabinetu mojego chłopaka ze stertą papierów. Ten sobie siedzi w pokoju i przegląda komputer, a ja muszę udawać jego sekretarke i bawić się w latanie po całym budynku, żeby pozałatwiać różne sprawy. Wpadam jak burza do pomieszczenia, a Leon popija sobie kawe i gra sobie w jakąś idiotyczną gierke z nogami na biurku.
  - Ja Ci coś kurwa zrobie... - szepnęłam do siebie. Szybkim krokiem podeszłam do chłopaka i jedną ręką ledwo co zamknęłam klapę od laptopa i rzuciłam na deski całą góre papierów taskanych tu przeze mnie.
  - No ej, przerwałaś mi gre! - pisnął, a ja myślałam, że zabije go wzrokiem.
  - Ty się lepiej pilnuj Verdas, bo kiedyś dojdzie do tego, że swoimi delikatnymi rączkami wydrapie Ci oczy z oczodołów* umieszczonych w Twojej idealnej buźce - uśmiechnęłam się słodko. Z kim ja się związałam, wytłumaczcie mi? Bo naprawdę się nad tym zastanawiam i nie mogę znaleźć odpowiedzi, no trudno.
  - Okres? - spytał. Ja go zaraz rozszarpie.
  - Słuchaj, patrz się na moje usta, właśnie tak - pokazałam na swoje wargi wskazującym palcem - policzę do trzech, jeśli nie wyjdziesz z tego pomieszczenia w ciągu tego czasu, obiecuje Ci, że urwe Ci jaja i nie będziesz już miał czym spładniać dzieci - jego mina w chwili, w której to powiedziałam, była naprawde bezcenna. Z chęcią zrobiłabym teraz zdjęcie, pamiątke bym jeszcze uzyskała.
  - Raz... - powiedziałam.
  - Ale Violu... - zaczął chłopak.
  - Dwa... - ciągnęłam.
  - Viol... - nie dokończył, bo wiedział, że nie ulegne. Zerwał się z krzesła i pędem podbiegł do wyjścia zatrzaskując je za sobą. Zaśmiałam się tylko i rozsiadłam sie na siedzeniu i zaczęłam wypełniać te dokumenty.

~*~

   Jest już 22:00, a ja nadal wypisuje jakieś durne papiery. Leon siedzi na kanapie i podpisuje już chyba tysięczny dokument o współpracy z kolejną firmą. Słyszę pukacie do drzwi i już z automatu krzyczę, aby osoba stojąca po drugiej stronie weszła. 
  - Dobry wieczór Violu, Leon - uśmiecha się fałszywie Vanessa. Czego ona tu szuka o tej godzinie? I czemu jest jeszcze w firmie? Kto pozwolił jej tu zostać? Tyle pytań, a zero odpowiedzi, jak żyć.
  - Czego tu szukasz? - spytał znudzony Leon nawet się na nią nie patrząc. 
  - Chciałam was tylko poinformować, że od jutra jestem waszą sekretarką czy coś - zachichotała. Bardzo śmieszne.
  - Niby z jakiej paki? - spytał mój chłopak. No właśnie, niby czemu?
  - Z takiej, że ja ją zatrudniłem - niespodziewanie wszedł do pomieszczenia mężczyzna po czterdziestce.
  - Cześć tato - burknął Leon. Ja za to wolałam siedzieć cicho, bo powiedziałabym o pare słów za dużo, jak to zwykle ja.
  - Słuchajcie dzieci, zatrudniłem Vanesse, bo o to poprosił mnie jej ojciec na kolacji, na której zresztą sami byliście. Poprosił mnie jeszcze o jedną rzecz, ale muszę o tym pomówić z Leonem na osobności - spojrzał na mnie.
  - A tak, już ide, właśnie skończyłam. Jak coś to podjadę taksówką, a Tobie zostawie samochód Leon - uśmiechnęłam się ciepło. Podeszłam do chłopaka i ucałowałam jego policzek, a do pana Verdasa tylko podeszłam i się przytuliłam. Mimo jego zachowania był dla mnie jak drugi ojciec, niby swojego również miałam, ale on nie poświęcał mi tyle czasu, co tata Leona. Tak naprawdę jego całą rodzina była i moją rodziną. Czułam się wśród nich akceptowana, nie to, że tak nie czułam się przy swojej, ale chyba wiecie o co chodzi. Vanesse za to ominęłam szerokim łukiem i udałam się w kierunku wyjścia. Leon chciał jeszcze coś powiedzieć, ale ostatecznie zamilkł. W oddali słyszałam już tylko krzyki i chyba nie chcę wiedzieć co sie tam wydarzyło.

~*~

  - Nie zgadzam się do cholery! - wrzeszcze. Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak wściekły, zdruzgotany i zawiedziony. 
  - Leon, to jest tylko jedna konferencja, uspokój się - mówi ojciec. 
  - Żartujesz sobie, - prycham. - przypominam Ci, że ona - mówie kiwając głową w strone Vanessy - zniszczyła mi życie i umożliwiła mi bycie szczęśliwym z Violettą - warczę. 
  - Leon, ja sobie naprawdę zdaje z tego sprawę, ale takie warunki postawił jej ojciec. Kocham Violettę jak własną córkę, ale Tobie nie zaszkodzi jedna, cholerna konferencja - tłumaczy. Jestem w rozsypce - i to dosłownie. Z jednej strony ona może coś knuć, a z drugiej może być spokojna. Odpowiedź jest jasna, jestem po pierwszej stronie.
  - Nie mogę się zgodzić tato, Violetta będzie na mnie zła.
  - Nie bedzie, zaufaj mi. Obiecuje, że sam jej to wszystko wytłumacze - uspokoił mnie tata.
  - Czyli mam po prostu udawać jej chłopaka na tym wydarzeniu i nic więcej? - upewniłem się.
  - Dokładnie - potwierdził, a ja tylko westchnąłem. Zgodzić się czy nie?

~*~
*teksty moich przyjaciółek, nie wnikajcie
Hejcia hehehe
Możecie mnie znienawidzić hehe
Ale powiem wam jedno, teraz postaram się dodawać co 4-5 dni, bo mam już napisane te opowiadanie do końca, oprócz niespodzianki, a o niej dowiecie się po epilogu.
Vils ostra kocica cri
A Leos taki bezbronny
Przyznam się, że płakałam ze śmiechu jak to pisałam, serio
To ten, kocham was hehehe
Lil ly

niedziela, 12 czerwca 2016

One Shot "Gracias, Thank You, Grazie, Merci, Dziękuję"


cri, nauczyłam się robić gify hehehehe
Puście sobie o to [KLIK] w tle hihi

One Shota tego dedykuje wszystkim V-lovers♥


Droga Obsado...


...Gracias...


...za to, że dzięki wam, producentom technicznym, waszym fanom, stworzyliśmy coś tak wspaniałego, czyli jedną, wielką rodzine, w której - jak w każdej - są kłótnie i spory, ale kochamy, szanujemy siebie bez granicznie. My - jako fani - bylismy fundamentem tego, co zaistniało, fundamentem całego serialu, bo bez nas nie osiągnął by tyle, prawda? I pomyśleć, że niby zwykły serial mógł tak bardzo zawrócić w głowach dziesiątkach, setkach, tysiącach, milionach, co ja gadam, miliardach osób, które śledziły perypetie granych przez was bohaterów. To magiczne wiecie? I mimo przeciwności, pokonaliśmy je, przejmowaliśmy się hejterami? Gdzie tam! Po prostu tworzyliśmy cos, czego chyba nikomu się nie udało dokonać...

...Thank You...

...za to, że dzięki wam mogłam odkryć siebie, zresztą, nie tylko ja, bo i te miliardy fanów, którzy czekali na was pod hotelami, śpiewali z wami na koncertach, spamowali na przeróżnych portalach społecznościowych, wspierali was w podejmowaniu decyzji, pomagali. Jesteśmy najlepsi, no nie? Myśle, że też macie takie zdanie. Dzięki wam odnalazłam swoją prawowitą pasje, coś do czego ciągnęło mnie od dzieciństwa, coś co robiłam nieświadomie i nie zauważałam, jak bardzo jest to dla mnie ważne. Tym czymś jest muzyka, granie, śpiew, dokładnie to, co Wy robiliście bezustannie przez ponad cztery lata, spełnialiście swoje marzenia i pozwalaliście spełniać je nam. I udało się to Wam, dzięki niby zwykłym ludziom, tyle osób spełniło marzenia, nawet nie uwierzycie jak ogromna jest to liczba, naprawdę...

...Grazie...

...to może teraz za to, że zawsze byliście przy mnie, wspieraliście mnie, docenialiście, podnosiliście na duchu, motywowaliście do dalszego działania. Dobra, nie tylko przy mnie, przy wszystkich. Nawet nie wiecie jak wasza muzyka, wasze głosy, wasza więź nam pomagała. Ludzie nazywają to więzią idola z fanem czy też bratnia dusza. To coś prawie, że niemożliwego, coś fikcyjnego, bo kto by pomyślał, jedna osoba mieszka od drugiej kilkaset czy kilkatysięcy kilometrów, a tak naprawdę są do siebie przywiązani, choć jedna osoba nawet nie zdanie sobie z tego sprawy. W tym przypadku ta drugą osobą jesteście Wy...

...Merci...

...za to, że nigdy nie udawaliście kogoś, kim nie byliście i jesteście, pokazywaliście nam, że warto być sobą i, żeby nie zmieniać się tylko ze względu na innych. Nauczyliście nas żyć, pokazaliście jak to wszystko tak naprawdę wygląda, że życie nie jest takie kolorowe, że aby dokonać czegoś trzeba pokonywać przeszkody. Byliście, jesteście i będziecie naszymi nauczycielami życia, lepszymi od tych ze szkół, którzy nie uczą nas z taką pasją i zafascynowaniem, jak wy...

...Dziękuję...

...za to, że jesteście i, że mnie nigdy nie opuścicie. Jesteście i już, tak po prostu, nie muszę was o to prosić ani błagać. Mimo, że was nie widze, to czuję, że jesteście ze mną duchem. Wkładacie swoje całe serce, abyśmy byli szczęśliwi, aby nasze zmieniło się na lepsze. I wiecie co? Udało się wam. Ja osobiście nie wyobrażam sobie teraz życia bez was, pewnie byłoby ono monotonne, pozbawione kolorów. Gdyby nie Wy, nie poznałabym tyle wspaniałych osób, które łączy to samo - miłość do Was. Nie byłoby mnie pewnie nawet tutaj, nie pisałabym teraz tego listu, czy wszystko byłoby tak, jak jest teraz? Nie, bo to Wy wypełniacie moje serce i uczyniacie mnie szcześliwą i spełnioną. I chociaż wiem, że ten list nigdy do Was nie dotrze, to chce Wam powiedzieć, że strasznie Was kocham...


...Dziękuje...


Lil ly

~*~


Hejcia naklejcia
Zostawiam was z tym dziełem, strasznie mi się ono podoba, jak widać nie jest ono o Leonettcie, a o obsadzie i jest ono w pełni szczere. To jest taka inna forma OS, nawet nie wiem czy można i nie, to nie jest ten OS, który miał być już dawno dodany, nad tamtym pracuje, a ten napisałam w 3h, strasznie lekko mi się go pisało. Jest on napisany z okazji rocznicy wyemitowania ostatniego odcinka Violetty w Polsce:')) szybko zleciało, nie? Podoba wam się One Shot? Mam nadzieje, że tak, bo mam chyba 7434879 zaczętych OS w roboczych cri
I W PONIEDZIAŁEK JUŻ NA 100% WSTAWIE ROZDZIAŁ, OBIECUJE (TYM RAZEM SERIO, BO SIĘ JUŻ DOCZEKAĆ GO NIE MOŻECIE EHH)
Kocham was
Lil ly
Theme by Violett