Tak troszkę podkradłam gifa Rosee, nie gniewaj się skarbie hasgshsg♥ |
*Dedykuję ten rozdział mojej Tince Spince haahsahah♥*
- Leon, idioto! - krzyczałam śmiejąc się, kiedy chłopak wziął mnie na ręcę - obiecuje Ci, że jak wrzucisz mnie do tej wody, uduszę Cię własnymi rękoma - warknęłam rozbawiona.
Tak jakoś wyszło, że razem z Leonem wyszliśmy się przejść. Taka jakby "randka", jeśli mogę to tak nazwać. Uwielbiam spędzać z nim czas, może to idiota, za to mój idiota.
Po chwili czuję, że jestem mokra. Spojrzałam się na swojego chłopaka, który najwyraźniej przerażony, zaczął płynąć jak najszybciej do brzegu, co po chwili uczyniłam również ja.
- Zabije Cię debilu, nie odzywam się do Ciebie - fuknęłam i cała zmoczona ruszyłam w stronę apartamentu.
- Violuś, przecież wiesz, że Cię kocham - krzyczał biegnąc za mną, co zignorowałam. Jak się przez niego rozchoruje, to on będzie musiał wcześnie do mnie przychodzić i mi usługiwać. No co? Faceta trzeba trzymać krótko!
Nagle za sobą usłyszałam huk. Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam Leona podnoszącego się z ziemii. Powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem, aż w końcu po prostu już nie dałam rady. Śmiałam się w niebo głosy, a mój chłopak gromił mnie wzrokiem. W końcu westchnął i podszedł do mnie obejmując przy okazji w talii.
- Już się nie gniewasz? - spytał, robiąc swoją słynną minę niby "słodkiego pieska"
- Nie - zachichotałam, a chłopak tylko wskazał na swoje plecy, na znak tego, abym na nie wskoczła. Obeszłam go dookoła, na co on kucnął. Objęłam jego szyję od tyłu, a szatyn tylko mnie uniósł i ruszył dalej.
- Tylko błagam Cię, nie biegnij, bo przez Twoją niezdarność jeszcze wyglądujemy w szpitalu - myślałam, że popłaczę się ze śmiechu.
- Bo zaraz zejdziesz - mruknął.
- Ale tutaj mi jest bardzo wygodnie - rzekłam mocniej go obejmując.
- To siedź cicho - burknął,a ja ucałowałam jego policzek śmiejąc się.
- Oj Lajon, Lajon...
- Nowa ksywka?
- Mam więcej.
- Dawaj - pisnął, na co zachichotałam.
- Leonardo, Leonek, Leoniasty, Leoncio, Leosiek, Leoncio, mam wymieniać dalej? - spytałam wyliczając na placach, a on się delikatnie zaczerwienił.
- Wystarczy już - burknął, a ja się zaśmiałam i udaliśmy się dalej.
~*~
Wpadliśmy do mojego pokoju cali uchichrani i upaćkani błotem, ponieważ szanowny pan Verdas potknął się ze mną o swoje własne nogi i upadliśmy akurat tam, gdzie było nie dość, że mokro, to w dodatku mega brudno.
- Jesteś bardzo niezdarny - powiedziałam w śmiechu.
- I tak mnie kochasz - ucałował mój policzek.
- A mam inne wyjście? - spytałam.
- No niezbyt - wzruszył ramionami.
- Jesteś idiotą - rzekłam zawieszając swoje ręce na jego szyji.
- Wiem o tym - mruknął prosto w moje usta i złożył na nich soczysty pocałunek.
Oderwaliśmy się od siebie, a ja udałam się w kierunku kuchni.
- Skarbie, może ja lepiej pójdę się przebrać - spojrzał na swoje ubrania.
- Dobry pomysł, ja chyba też założę inne - westchnęłam i wzięłam się za krojenie pomidorów do sałatki. Chłopak objął mnie od tyłu i położył głowę na ramieniu.
- Wiesz, chyba wolałbym Cię widzeć bez ubrań - szepnął mi uwodzicielsko do ucha. Nie zauważalnie chwyciłam ścierkę chowając ją za plecami i odwróciłam się w jego stronę ze słodkim uśmiechem.
- A ja wolałabym, żebyś już ruszył tyłek do swojego pokoju, bo zaczynasz mnie wkurzać - mruknęłam mu prosto w ustach i zaczęłam go bić ścierką. Verdas zaczął uciekać i w końcu wyszedł z mojego apartamentu z hukiem. Nareszcie.
Dokończyłam krojenie innych warzyw i zabrałam się za obkrojenie i usmażenie kurczaka. W między czasie wyjęłam blachę i wsypałam na nią frytki, które wcześniej wyjęłam z zamrażarki.
Akurat wtedy, kiedy wszystko było już przygotowane, mój chłopak wszedł do kuchni całując przy okazji mój policzek.
- Miałaś się przebrać - zaśmiał się.
- Och, wybacz mi to, że postanowiłam zrobić nam coś do jedzenia - burknęłam i zaczęłam nakładać jedzenie na talerze. Usiadłam przy niewielkim stole i zaczęłam jeść.
- Będziemy coś dzisiaj jeszcze robić, czy zakończymy sobie ten dzień leniuchowaniem? - spytał zaciekawiony chłopak.
- Chyba wole sobie obejrzeć jakiś film, co Ty na to? - zgodzi się.
- No dobra - wiedziałam. Wstaliśmy od stołu i udaliśmy się do salonu. Leon właczył jakąś komedie na laptopie, a ja oparłam się o jego ramię i zaczęliśmy oglądać.
~*~
Leżałam wtulona w mojego chłopaka kreśląc wzorki na jego torsie, a on bawił się moimi włosami.
- Zamieszkaj ze mną - mruknął nagle, a ja spojrzałam się na niego jak na idiote.
- Słucham? - spytałam zdziwiona.
- Zamieszkaj ze mną - powtórzył.
- Mieszkam na przeciwko Ciebie, to tak dla przypomnienia - zaśmiałam się.
- I tak spędzamy ze sobą praktycznie cały czas, codziennie razem śpimy, razem pracujemy, więc co nam szkodzi?
- W sumie to masz racje - westchnęłam uśmiechając się.
- To zgadzasz się?
- Tak - zarechotałam, a on tylko mocniej mnie przytulił.
- Wiesz, że musimy zacząć szukać jakiegoś domu?
- Tak właściwie, to... Tak jakby już kupiłem dom, czekałem aż się zgodzisz - wyszczerzył się.
- Zaplanowałeś sobie to wszystko? Sprytny jesteś, nie powiem - dziubnęłam go w żebra.
- Ja wiem wiem - powiedział dumny i ucałował moje czoło.
~*~
- Spakowałaś się już?! - krzyknął Leon wchodząc do apartamentu, w którym mieszkam jeszcze przez jakieś 5 minut.
- Tak! - wrzasnęłam.
- Będziesz zadowolona z domu - tak, nie widziałam jeszcze mieszkania w którym mamy mieszkać. Leon uznał, że muszę mieć niespodziankę.
Wyszliśmy z pomieszczenia i zjechaliśmy windą na sam dół. Udaliśmy się w kierunku samochodu i ruszyliśmy. Droga zajęła nam jakieś 15 minut. Chłopak zatrzymał się i oboje wyszliśmy z pojazdu. Gdy ujrzałam miejsce, które miało stać się naszym domem zaniemówiłam.
- Leon, my napewno dobrze dojechaliśmy? - upewniłam się.
- Tak, napewno - zaśmiał się.
- Nie żartuj se ze mnie, to nie jest dom, to jest pałac - krzyknęłam wymachując rękoma.
- Podoba Ci się?
- Co to za pytanie, oczywiście, że tak! - ponownie wrzasnęłam - wiesz, że nie musiałeś wydawać tyle kasy - spojrzałam na niego.
- Dla Ciebie wszystko, księżniczko - podszedł do mnie objął w talii. W moich oczach pojawiły się drobne łezki, a on bez słowa przytulił mnie do swojej piersi.
- Dziękuję Leon. Za wszystko - powiedziałam przez łzy.
- Nie dziękuj, naprawdę nie masz za co - pogłaskał mnie po włosach.
- Kocham Cię - szepnęłam szczęśliwa.
- Ja Ciebie też - musnął moje usta - chodź do środka, wiem, że nie możesz się doczekać - zaproponował, na co kiwnęłam ochoczo głową. Verdas poprowadził mnie w stronę budowli i otworzył drzwi. Weszliśmy do środka, a ja nie umiałam wykrztusić z siebie ani jednego słowa.
- Rozejrzyj się trochę, a ja przyniosę walizki - posłał mi ciepły uśmiech. Przede mną rozciągał się duży salon połączony z jadalnią. Na lewo znajdowała się sporych rozmiarów kuchnia, a po prawej łazienka. Zauważyłam schody i wolnym krokiem podążyłam w ich stronę, ilustrując wzrokiem dolną część mieszkania. Złapałam się poręczy w zaczęłam iść w górę. Pierwszym pokojem na górze, był pokój gościnny. Dalej umieszczona była łazienka. Następny pokój był nieco inny od reszty, a była to sypialnia. Nasza sypialnia. Była ona w stonowanych kolorach, przeważała tam biel, a w niektórych miejscach były przebłyski szarości. Kolejne pomieszczenie było bardzo kolorowe. Nagle łzy zebrały się i miałam ochotę się rozpłakać.
- Leon, jesteś?! - zawołałam.
- Tak, już do Ciebie idę! - krzyknął i po chwili stał obok mnie.
- O co chodzi? - spytał zmartwiony.
- Ten pokój... - wskazałam na drzwi, a on tylko się uśmiechnął i chwytając moją dłoń poprowadził w głąb pokoju.
- Pomyślałem, że jak kiedy będziemy mieć dzieci, nie będzie miała sensu kolejna przeprowadzka, więc zrobiłem ten pokój - spojrzał na mnie niepewnie, a ja jak zaczarowana uniosłam swój wzrok na jego twarz.
- Chcesz mieć ze mną... Dzieci? - spytałam zszokowana, a jednocześnie szczęśliwa.
- Oczywiście, że tak - rzekł, a ja mocno go przytuliłam.
- Ale my przecież jeszcze nie... - szepnęłam zawstydzona.
- Zrobimu to wtedy, kiedy będziesz gotowa. Nie mam zamiaru Cię do niczego zmuszać - teraz miałam ochotę rozplakać się na dobre.
- Nie zasługuję na Ciebie - powiedziałam cicho, a po moim policzku spłynęła łza.
- To ja nie zasługuję na Ciebie, jesteś dla mnie za dobra Vilu - starł wode z mojego policzka. Objęłam go mocno i nie zamierzałam go puścić. Chcę z nim być i wiem, że jest to osoba, z którą chcę spędzić reszte życia.
~*~
Trololololo, ja was chyba za bardzo rozpieszczam (nie)
Miałam taką blokade, że masakra, mówie wam. Mam zaplanowane jakieś 5 rozdziałów i nie wiem czy dotrwam do 30, ewentualnie zakończe to opowiadanie przy 25, nie wiem, pomyśle.
I szczerze mówić musiała przyśpieszyć akcje, bo kto normalny, po miesiącu chodzenia mieszka już razem, no proszę was XDDDD
Chciałam złagodzić sytuacje przed następnymi rozdziałami, bo będzie się działo. Za 19 mnie zabijecie, za 20 pokochacie, za to za 21 i 22 znienawidzicie hihihi, kc no. Myśle, że z długości jesteście zadowoleni hihi
Zapraszam was na grupę na facebooku Polish Tinistas Forever, na której bardzo dużo się udzielam, naprawde jest mnie tam pełno XDDDD i naprawdę uważam, że jest to jedna z najlepszych grup, w której zebrane są fanki Tinki.
I chcę jeszcze podziękować moim laskom z konfy, a szczególnie Julci, bo one dały mi natchnienie i motywacje, abym dalej pisała.
Przypominam o konkursie na OS, zapewne przedłużę termin o tydzień, bo naprawdę wiem jak to jest pisać OS, szczególnie na konkurs, gdzie masz określony czas.
Także ja już się z wamj żegnam, następny rozdział będzie albo w piątek albo w sobotę, bo do połowy jest już napisany.
Besos paróweczki (kc)
Lil ly