Ścierałam łzy, które kreślą drogę na moich policzka pozostawiając po sobie czarny ślad z makijażu.
Nagle słysze głos bardzo dobrze znanej mi osoby. To ona.
- Violetta ! - krzyczała. Uznałam, że przydałoby się otworzyć drzwi, Ludmiła jest w stanie wywarzyć drzwi. Nie wiem jak ona to robi, ale potrafiłaby to zrobić, nawet w szpilkach. Przekręcam zamek w drzwiach, a blondynka wbiegła i jednym ruchem przytuliła mnie di swojej piersi.
- Co się stało Vilu ? - szepnęła. Ona mnie zna jak nikt inny, no może poza Fede. I nim. Odgoniłam od siebie ta myśl. Jego już tu nie ma. Tutaj nie, ale w Twoim sercu tak. Kurwa. Zajebiście. Znowu o nim myśle. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej, a Ludmiła jeszcze mocniej ścisnęła moje ciało.
- Ojciec... - zachlipiałam.
- Violu, tak nie może być - powiedziała stanowczo.
- Ale co ja mam zrobić ? Mamie nie powiem, bo co ona zrobi ? Nic ! Ludmiła, zrozum ! Nic nie da się zrobić ! On już zawsze zostanie taką świnią - wybuchłam i jeszcze bardziej zaniosłam się płaczem.
- Vils, wstawaj. Bierz się w garść. Poprawiamy makijaż, a Ty wychodzisz z tej łazienki dumna jak paw - zarządziła.
- A i nie przejmuj się tym dupkiem. Powien w końcu zrozumieć, że ma wspaniałe dzieci - rzekła, a mi się zrobiło ciepło na sercu.
- Dzięki Lu, jesteś najlepsza - przytuliłam ją. Dobrze, że ją mam. Bez niej naprawdę nie dałabym rady. Mimo tego co kiedyś się działo, dzisiaj jest dla mnie jak siostra. Jedna z najważniejszych osób w moim życiu. Kiedyś było ich więcej, ale to już przeszłość. Ona nie wróci. Mylisz się. Szybko odgoniłam od siebie ta myśl.
Dziewczyna pomogła mi wstać i poprawiła mi makijaż. Ona naprawde potrafi pomalować mnie idealnie. Idealnie robione kreski eyelinerem są dokładne co do milimetra, naprawdę nie wiem jak ona je robi.
Wychodzimy z łazienki i przedzieramy się przez tłum pracowników CastilloCompany.
Jestem z siebie dumna, zawsze prowadziłam ta firme tak, aby wszystko dopracowane i najwyraźniej mi się udało. Gdy doszłyśmy do mojego gabinetu delikatnie nacisnęłam srebrną klamkę, a przed moimi oczami pojawiła się postać mojego brata, który siedział na kanapie oparty łokciami na swoich kolanach i z dłońmi na twarzy. Szybkim krokiem podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Potrzebował tego, potrzebował osoby, która go zrozumie, która przeżyła to samo co on. Padło na mnie. I szczerze, to ciesze się z tego. Uwielbiam pomagać ludziom, a szczególnie moim bliskim.
- Będzie dobrze - szepnęłam, chociaż sama w to nie wierzyłam.
- Wiem to - rzekł i wstał. Zaczął chodzić po pomieszczeniu i rozmyślać, a my z blondynką patrzyłyśmy się na niego ze zdziwieniem i jednocześnie zmartwieniem. W końcu podszedł do biurka i oparł się o jego krawędź.
- Ojciec chce, żebyśmy jutro zjawili się na jakiejś kolacji, ponieważ przychodzą jego dobrzy znajomi i chcą się zjednoczyć - wydusił z siebie.
- Czekaj, jak to chcą się zjednoczyć ? - spytałam ostrożnie. Brunet westchnął.
- Chcą połączyć firmy - powiedział delikatnie, wiedząc jak zareaguje.
- Że co prosze ?! - krzyknęłam wściekła.
- Viole... - zaczęła Ludmiła.
- Ludmiła, nie przerywaj mi ! - warknęłam.
- Ta firma jest moja do cholery i to ja powinnam podejmować wszelkie decyzje związane z nią ! - wrzasnęłam. Byłam wściekła. Najpierw German oddaje mi firme, a potem bez mojej zgody chce ją zjednoczyć z inną ? O nie, ja tego tak nie zostawie.
- Violetta, słuchaj - rzekł stanowczo Fede.
- Firma jest Twoja, ale to ojciec ją stworzył oraz rozkręcił i on ma prawo do podejmowania decyzji.
- Tak ?! I co, teraz trzymasz jego stronę ?! Myślałam, że jesteśmy rodzeństwem, zawsze trzymaliśmy się razem i byliśmy Vilu&Fede, a nie Vilu i Fede - powiedziałam ze łzami w oczach. Cholera. Znowu płacze. I znowu będę wygladałak potwór. Zajebiście. Federico tylko westchnął, podszedł do mnie i przytrzymał za ramiona.
- Vils, my nadal jesteśmy w jednej drużynie i zawsze tak będzie. Ale musisz zrozumieć, że on to robi dla dobra firmy. Korporacja jego znajomych jest znana na całym świecie i gdy połączymy siły nikt nas już nie pobije, rozumiesz ? - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Rozumiem... - szepnęłam zrezygnowana.
- To co, zgadasz się ? - spytał z nadzieją.
- Tak - rzekłam, a mój brat odetchnął z ulgą.
- To wspaniale ! - krzyknął Fede, podniósł mnie i obkręcił.
- Zgadzam się tylko pod warunkiem, że Ludmiła pójdzie ze mną na tą kolacje - powiedziałam stanowczo. Spojrzałam na dziewczyne, a ona momentalnie zbladła.
- Vilu, bardzo bym chciała pójść, ale ja nie należe do tej rodziny... - szepnęła. Podeszłam do niej i przytuliłam ją.
- Słuchaj, dla mnie jesteś jak siostra, w dupie mam to co powie ojciec, chce, żebyś tam była i mnie wspierała - rzekłam z uśmiechem, który odwzajemniła.
- No dobrze, w takim razie się zgadzam - powiedziała poszerzając swój uśmiech, q ja pisnęłam i najmocniej jak mogłam ją przytuliłam.
- To co Fede ? Ludmi może iść z nami, prawda ? - spytałam robiąc słodkie oczka.
- Skoro się zgadza, to oczywiście, że tak - rzekł z uśmiechem patrząc się na blondynke, a ona się zarumieniła. Oho, coś tu się kroi. W takim razie trzeba będzie podjądź plan "Swatka Ludmi i Federa". Uśmiechnęłam się chytro i potarłam swoje ręce. Teraz tylko trzeba zrobić tak, aby oni nic nie podejrzewali.
- Vilu, co Ty kombinujesz ? - spytała z zaciekawieniem Lu.
- Ja ? Nic - odpowiedziałam bładząc wzrokiem po pokoju.
- Mała, Lu ma racje, ty zawsze tak wygladasz jak masz jakiś plan - wtrącił się Fede.
- Dobra, nieważne - machnęłam ręką.
- Kochani muszę już iść, za 30 min zaczynam prace - powiedziała dziewczyna.
- Ludmi, a może chciałabyś tutaj pracować ? Akurat szukam asystentki i myśle, że wpasowywujesz się tutaj idealnie - rzekł brunet i się lekko zaczerwienił. Wow. Jeszcze nigdy nie widziałam jak Fede sie rumienił. Coś musi być na rzeczy.
- Naprawdę ? - blondynka rozpromieniła się.
- Oczywiście, że tak - rzekł.
- No dobrze, w takim razie dzisiaj napisze wypowiedzenie - szepnęła i spuściła głowe. Założe się, że ona się rumieni. Co tu się do cholery wyprawia ? Ale to jest piękne patrzeć jak Twoja najlepsza przyjaciółka i Twój brat to takie dwa słodkie gołąbeczki.
- W takim razie zaczynasz od jutra - uśmiechnął się mrugnął do niej, a dziewczyna jeszcze bardziej poczerwieniała. Zachowują się, jakby mnie tu nie było. Ahh, ale co poradzisz ? Tacy są zakochani, nie widzą świata sobą. Tak jest i w ich przypadku. Muszę potem koniecznie pogadać z Lu. W sumie z Federem też. Będzie z nich wspaniała para !
- Dobra gołąbeczki, ja ide już do domu, bo i tak już dzisiaj nic nie zrobie - rzekłam z uśmiechem, a zakochańcy zmierzyli mnie wzrokiem. Podeszłam do Fede i musnęłam jego policzek. Do Ludmi się przytuliłam i wyszłam z mojego gabinetu. A właśnie. Czemu oni są w moim gabinecie ? Wróciłam się tam i co zobaczyłam ? Fede i Lu się całują.
- Przepraszam, że przerwam tą słodką chwile, ale przenieście się prosze do gabinetu Fede - powiedziałam, a oni odskoczyli od siebie. Lu wyglądała jak pomidor, a Feder najwyraźniej był oszołomiony całą sytuacją. Spojrzałam na nich z rozbawieniem.
- Dobra, w takim razie my już wychodzimy - powiedział brunet i pociągną blondynke za dłoń. Westchnęłam. Ciesze się, że im się układa. Ja nie miałam faceta odkąd wyleciałam z Buenos Aires. On za bardzo zranił moje serce. Potłukł sie na miliony kawałeczków i tylko On może jest pozbierać. Violetta znowu i Nim myślisz.
Wyszłam z gabinetu i włożyłam klucz to drzwi. Przekręciłam go i zwinnym krokiem doszłam do windy. Ugh. Znowu ta wnerwiająca muzyczka. Szybkim krokiem udałam się w kierunku drzwi i wyszłam z firmy. Teraz w Nowym Yorku jest godzina szczytu, dlatego nie opłaca mi się zamawiać taksówki. Spacerując dostrzegam atuty tego wspaniałego miasta. Wysokie budynki, wszędzie samochody, duży tłok, a przede wszystkim moje ulubione żółte taksówki. Te miasto nigdy nie śpi. Tu jest ciągły ruch. Dlatego tak bardzo mnie ono zafascynowało. Rozglądając się nie zauważyłam przechodnia na którego wpadłam.
- Bardzo panią przepraszam, wszystko dobrze ? - mówi speszony
- Spokojnie, jest okej - powiedziałam i spojrzałam w jego oczy. Już je gdzieś widziałam. Przygladaliśmy się sobie, aż w końcu szatyn rzekł.
- Violetta ? - spytał z niedowierzaniem. Byłam w szoku. Te szmaragdowe oczy, które działały na mnie kojąco i hipnotyzowały mnie codziennie dwa lata temu. Ten wspaniały głos, który dawał mi siłę do walki, którego nigdy nie zapomniałam. To On.
~*~
Witam!
Nareszcie skończyłam pisać ten rozdział.
Mam już całe opowiadanie zaplanowane,
Jak myślicie, kim jest On ?
V, wspomniała o nim już kolejny raz.
No ciekawe kto to xd
Następny rozdział POWINIEN pojawić się w następną sobotę.
Zapraszam do komentowania, ponieważ widze, że bardzo dużo osób wbija na tego bloga, a wcale nie komentuje.To dla mnie motywacja do dalszego działania.
Mam nadzieje, że rozdział się spodobał :*
W takim razie żegnam! :*
Lil ly
EDIT: Zapraszam do zakładki Bohaterowie
Nareszcie skończyłam pisać ten rozdział.
Mam już całe opowiadanie zaplanowane,
Jak myślicie, kim jest On ?
V, wspomniała o nim już kolejny raz.
No ciekawe kto to xd
Następny rozdział POWINIEN pojawić się w następną sobotę.
Zapraszam do komentowania, ponieważ widze, że bardzo dużo osób wbija na tego bloga, a wcale nie komentuje.To dla mnie motywacja do dalszego działania.
Mam nadzieje, że rozdział się spodobał :*
W takim razie żegnam! :*
Lil ly
EDIT: Zapraszam do zakładki Bohaterowie
Króliczek nadciagaaaa i komentuje to cudeńko!
OdpowiedzUsuńO ja piernicze! Ale czad!
Biedna Violka. Na szczęście ma taką przyjaciółkę jak Luśka, która jej pomoże, wesprze i pocieszy.
Zjednoczenie firm? Kroi się COŚ ciekawego.
I Królik chyba wie co!
Ha chyba wie co to za firma do spółki! .
Firma Verdasa i buummm! ❤
Fede i Lu. Coś się szykuje? Był pocałunek.
Teraz będzie zakochana parka?
Lu asystentka Fede i dziewczyna?
Violka. I tajemniczy ON. Kim on jest?
Leon? Ha no ba! A kto inny? Heh;)
Szmaragdowe oczy. Spotkanie na ulicy.
LAJON!!! Tylko on ma dwa szmaragdy zamiast oczu hah ;* ;* ;*
Czekam na next :-)
Pozdrawiam Królik!
Buziaczki :* ❤ ❤
Jestem jak zawsze i wszędzie
OdpowiedzUsuńTylko spóźniona!
Biedna ta Viola. Ludmi ją pocieszy to pewne!
Chyba każdy już się domyśla kim będzie ON.
Na 100% Leon i już!
Spotkanie na ulicy i szmaragdowe oczy.
Królik ma rację, tylko Lajon ma takie!
Czekam na następny!
Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do mnie:
martinastoesselyjorgeblanco.blogspot.com
Rozdział? Świetny! Czekam na efekty dalszej pracy :)
OdpowiedzUsuńZajebiste. Czekam na kolejne rozdziały 💗
OdpowiedzUsuńLal ! Co za rozdzial ;-) zdaje sie ze Lu i Fede pojda na kolacje jako para :-D ciekawe co na to German :-P czytam dalej i zapraszam do mnie ;-) pospolite opowiadania sobie pisze ale mam nadzieje ze nie sa najgorsze ;-)
OdpowiedzUsuń